Nie Kochan! To nie koniec bloga! Zresztą gdybym miała kończyć z opowiadaniem nie napisałabym pod rozdziałem 25: ,,Czekajcie na następny rozdział!(czy coś w tym stylu xD)''. Ale...założyłam drugiego bloga( tu macie się cieszyć)! Nie jest on o Leonettcie, ale mam nadzieję, że się Wam spodoba. Tytuł opowiadania to ,,Przeklęta''. Więc jeśli jesteście zainteresowani to macie tu linka:klik!
Ruda♥
piątek, 20 marca 2015
Rozdział 25 ,, Zmieniasz zdanie częściej niż kobieta w ciąży!''
Oczami Violetty
-Witajcie gołąbeczki!-mówi skrzekliwym głosem mój największy wróg.
-Co ty tu robisz?!-mówię wściekle
-Jak to co? Wakacje kochana!-odpowiada i śmieje się ze swoją świtą, która targa za sobą jej torby z zakupami.
-Przyjechałaś tu za mną! I nawet nie zaprzeczaj Vanessa!-krzyczę jej w twarz.
-Spokojnie. To już nie można przyjechać do Hiszpanii?- pyta i patrzy na mnie tym swoim wzrokiem.
-Kto ci powiedział, że tu jesteśmy-nic nie odpowiada-No mów!
-Dobra, dobra. Już mówię!-podnosi ręce w geście obronnym- Twoja super przyjaciółeczka mi powiedziała.
-Tak myślałam-warczę cicho-Idziemy Leon.
Oczami Jade
Wczoraj się obudziłam. Nic nie pamiętam z tego wypadku. Ale jak German mógł mnie tak potraktować! Eh, o wilku mowa...
-Jade, możemy pogadać?-podchodzi do mnie i siada na brzegu łóżka.
-Co? Chcesz mi powiedzieć jaka ja to jestem nieodpowiedzialna?-prycham i odwracam głowę.
-Spójrz na mnie-nakazuje, a ja niechętnie wykonuje jego polecenie-Chcę tylko powiedzieć, że cieszę się, że będziemy mieli dziecko.
-Ale naprawdę?-pytam, a na moją twarz wkrada się delikatny uśmiech.
-Tak-odpowiada czule-Stworzymy wspaniałą rodzinę.
-Cieszę się, że tak mówisz-odpowiadam szczęśliwa.
-To skoro będziemy mieć naszego malutkiego szkraba może wprowadzisz się do nas?-proponuje bez wahania.
-Dziękuję!-mówię po czym czule go całuje.
Oczami Violetty
-Nie rozumiem jak ona mogła nam to zrobić-wchodzę wkurzona do naszego apartamentu i rzucam zakupy na łóżko-Zrobiła to specjalnie, a teraz te lalunie nie będą dawać nam żyć!
-Spokojnie-śmieje się Leon.
-Co w tym takiego śmiesznego jeśli można wiedzieć?-pytam podirytowana.
-Uroczo wyglądasz jak się denerwujesz-śmieje się cicho.
-Dziękuje-spalam buraka po czym chichoczę jak wariatka.
-Ale czemu ona niby miała nam to zrobić specjalnie?- pyta kiedy siadam na kanapie w naszym ,,salonie'', a on rozkłada się na moich kolanach.
-Chyba jej się podobasz-burczę wściekła.
-A co? Zazdrosna?-pyta rozbawiony, a jak widać humor mu dzisiaj dopisuje.
-Nie-odpowiadam zła i zrzucam go na podłogę. I kto teraz się śmieje? Ta pani!

Oczami Germana
Naprawdę cieszę się, że między mną a Jade już wszystko w porządku. Z dzieckiem jest wszystko dobrze i ono jak i moja dziewczyna są już w domu. Może skoro będziemy naszego małego szkraba, to przydałoby się wziąć ślub? Jeszcze się nad tym zastanowię.
-Cześć kochanie-wyrywa mnie z zamyśleń Jade.
-O to ty-mówię i wstaję zza biórka.
-A kto inny-śmieje się kobieta.
-Jak się czujesz?-pytam i podchodzę do nie po czym całuje jej policzek.
-Tylko trochę mnie mdli, ale tak to wszystko w porządku-odpowiada.
-Może zastanowimy się nad imieniem?-pytam z uśmiechem.
-Jasne, tylko chodźmy do salonu-mówi łapiąc mnie za rękę.
Po chwili siedzimy już na kanapie w salonie.
-Olga, zrób mi kawę-mówię do przechodzącej obok nas kobiety.
-Oczywiście panie Germanie-mówi po czym wchodzi do kuchni.
-Jakieś propozycje?-pyta Jade.
-Może Anastasia?-odpowiadam pytaniem na pytanie.
-Ładne, zapiszmy to-mówi ze skupieniem.
-A dla chłopca?-pytam.
-Może Leny?-proponuje.
-Nie, to mi się nie podoba-odpowiadam kręcąc głową przecząco- Zawsze chciałem nazwać chłopca Alberto.
Nie otrzymałem odpowiedzi od mojej dziewczyny, co trochę mnie zamartwiło.
-Co się stało kochanie? Coś nie tak?-spytałem pełen troski.
-Nie, nie-odpowiedziała wystraszonym głosem-Po prostu źle się czuję. Pójdę do pokoju się położyć.
-Dobrze, ale na pewno nic się nie stało?-pytam jeszcze raz dla pewności.
-Na pewno-mówi ściszonym głosem po czym wchodzi na górę i zamyka się w pokoju. Jakoś jej nie wierzę. Przecież nie jestem ślepy i widzę, że coś jest na rzeczy. Mam nadzieję, że mi to wyjaśni. Oby to nic poważnego.
Oczami Violetty
Przechadzam się właśnie po piaszczystej plaży. Czuję się jakbym chodziła po miękkim dywanie, a ciepły wiatr otula moją twarz. Po chili słyszę dźwięk mojego dzwonka. Zaczynam w pośpiechu szukać mojej komórki. O nie! Gdzie to cholerstwo jest! Cała zawartość mojej torebki ląduje na piaszczystym dywanie i brudzi się.
-Mam cię!-uśmiecham się triumfalnie i odbieram połączenie.
Rozmowa:
-Halo?
-Viola? Cześć, to ja Ludmiła.
-Hej, Ludmi! Co tam słychać u ciebie?
-No nie za dobrze...
-Coś się stało?
-Tak, nie, to znaczy tak!
-Zdecyduj się! Zmieniasz zdanie częściej niż kobieta w ciąży!
-Sorry Vilu...
-To powiesz o co chodzi?
-Chodzi o Fran.
-Wiesz, nie mam ochoty teraz słyszeć na jej temat nic.
-Ale to naprawdę ważne! Przecież jesteście przyjaciółkami!
-Dobra, mów...
-Chodzi o to, że odkąd się pokłóciłyście jest nie do zniesienia! Cały czas siedzi u mnie i ryczy! Całą pościel z Barcą mi zamoczyła! Przecież wiedziałaś, że jest zakochana w Leonie.
-Dobra, ale skąd wiesz, czy mi też się nie podoba?
-Ło, ło, ło. Za szybko! Za szybko! Podoba ci się Leon?!
-Może... Ale błagam, nie mów nic Fran!
-Czyli jednak ci na niej zależy?
-Trochę...
-Dobra ja już kończę , bo znowu przyszła. Pa kochana!
-Pa Ludmi!
Rozłączam się. I co ja mam teraz zrobić? Zraniłam Fran, moją najlepszą przyjaciółkę. Jest dla mnie jak siostra. Co ja najlepszego zrobiłam...
No hej Miśki!
Wiem, wiem ,wiem długo nie było rozdziału. Ale z pretensjami możecie iść do moich nauczycielek za to, że zadają tyle domowego xD Dziękuję wszystkim, którzy czekali na rozdział. Może nie powala on długością, ale się starałam znaleźć choć trochę czasu, aby coś napisać! Notka też nie powala długością, ale ci co czytają moje opowiadanie od początku wiedzą, że nie jestem w tym dobra xD
Czy Viola pogodzi się z Francesscą? Czy wyjaśni się tajemnicze zachowanie Jade? Może Jade ma coś do ukrycia?
Czekajcie na kolejny rozdział, a się dowiecie!
Ruda♥
-Witajcie gołąbeczki!-mówi skrzekliwym głosem mój największy wróg.
-Co ty tu robisz?!-mówię wściekle
-Jak to co? Wakacje kochana!-odpowiada i śmieje się ze swoją świtą, która targa za sobą jej torby z zakupami.
-Przyjechałaś tu za mną! I nawet nie zaprzeczaj Vanessa!-krzyczę jej w twarz.
-Spokojnie. To już nie można przyjechać do Hiszpanii?- pyta i patrzy na mnie tym swoim wzrokiem.
-Kto ci powiedział, że tu jesteśmy-nic nie odpowiada-No mów!
-Dobra, dobra. Już mówię!-podnosi ręce w geście obronnym- Twoja super przyjaciółeczka mi powiedziała.
-Tak myślałam-warczę cicho-Idziemy Leon.
Oczami Jade
Wczoraj się obudziłam. Nic nie pamiętam z tego wypadku. Ale jak German mógł mnie tak potraktować! Eh, o wilku mowa...
-Jade, możemy pogadać?-podchodzi do mnie i siada na brzegu łóżka.
-Co? Chcesz mi powiedzieć jaka ja to jestem nieodpowiedzialna?-prycham i odwracam głowę.
-Spójrz na mnie-nakazuje, a ja niechętnie wykonuje jego polecenie-Chcę tylko powiedzieć, że cieszę się, że będziemy mieli dziecko.
-Ale naprawdę?-pytam, a na moją twarz wkrada się delikatny uśmiech.
-Tak-odpowiada czule-Stworzymy wspaniałą rodzinę.
-Cieszę się, że tak mówisz-odpowiadam szczęśliwa.
-To skoro będziemy mieć naszego malutkiego szkraba może wprowadzisz się do nas?-proponuje bez wahania.
-Dziękuję!-mówię po czym czule go całuje.
Oczami Violetty
-Nie rozumiem jak ona mogła nam to zrobić-wchodzę wkurzona do naszego apartamentu i rzucam zakupy na łóżko-Zrobiła to specjalnie, a teraz te lalunie nie będą dawać nam żyć!
-Spokojnie-śmieje się Leon.
-Co w tym takiego śmiesznego jeśli można wiedzieć?-pytam podirytowana.
-Uroczo wyglądasz jak się denerwujesz-śmieje się cicho.
-Dziękuje-spalam buraka po czym chichoczę jak wariatka.
-Ale czemu ona niby miała nam to zrobić specjalnie?- pyta kiedy siadam na kanapie w naszym ,,salonie'', a on rozkłada się na moich kolanach.
-Chyba jej się podobasz-burczę wściekła.
-A co? Zazdrosna?-pyta rozbawiony, a jak widać humor mu dzisiaj dopisuje.
-Nie-odpowiadam zła i zrzucam go na podłogę. I kto teraz się śmieje? Ta pani!

Oczami Germana
Naprawdę cieszę się, że między mną a Jade już wszystko w porządku. Z dzieckiem jest wszystko dobrze i ono jak i moja dziewczyna są już w domu. Może skoro będziemy naszego małego szkraba, to przydałoby się wziąć ślub? Jeszcze się nad tym zastanowię.
-Cześć kochanie-wyrywa mnie z zamyśleń Jade.
-O to ty-mówię i wstaję zza biórka.
-A kto inny-śmieje się kobieta.
-Jak się czujesz?-pytam i podchodzę do nie po czym całuje jej policzek.
-Tylko trochę mnie mdli, ale tak to wszystko w porządku-odpowiada.
-Może zastanowimy się nad imieniem?-pytam z uśmiechem.
-Jasne, tylko chodźmy do salonu-mówi łapiąc mnie za rękę.
Po chwili siedzimy już na kanapie w salonie.
-Olga, zrób mi kawę-mówię do przechodzącej obok nas kobiety.
-Oczywiście panie Germanie-mówi po czym wchodzi do kuchni.
-Jakieś propozycje?-pyta Jade.
-Może Anastasia?-odpowiadam pytaniem na pytanie.
-Ładne, zapiszmy to-mówi ze skupieniem.
-A dla chłopca?-pytam.
-Może Leny?-proponuje.
-Nie, to mi się nie podoba-odpowiadam kręcąc głową przecząco- Zawsze chciałem nazwać chłopca Alberto.
Nie otrzymałem odpowiedzi od mojej dziewczyny, co trochę mnie zamartwiło.
-Co się stało kochanie? Coś nie tak?-spytałem pełen troski.
-Nie, nie-odpowiedziała wystraszonym głosem-Po prostu źle się czuję. Pójdę do pokoju się położyć.
-Dobrze, ale na pewno nic się nie stało?-pytam jeszcze raz dla pewności.
-Na pewno-mówi ściszonym głosem po czym wchodzi na górę i zamyka się w pokoju. Jakoś jej nie wierzę. Przecież nie jestem ślepy i widzę, że coś jest na rzeczy. Mam nadzieję, że mi to wyjaśni. Oby to nic poważnego.
Oczami Violetty
Przechadzam się właśnie po piaszczystej plaży. Czuję się jakbym chodziła po miękkim dywanie, a ciepły wiatr otula moją twarz. Po chili słyszę dźwięk mojego dzwonka. Zaczynam w pośpiechu szukać mojej komórki. O nie! Gdzie to cholerstwo jest! Cała zawartość mojej torebki ląduje na piaszczystym dywanie i brudzi się.
-Mam cię!-uśmiecham się triumfalnie i odbieram połączenie.
Rozmowa:
-Halo?
-Viola? Cześć, to ja Ludmiła.
-Hej, Ludmi! Co tam słychać u ciebie?
-No nie za dobrze...
-Coś się stało?
-Tak, nie, to znaczy tak!
-Zdecyduj się! Zmieniasz zdanie częściej niż kobieta w ciąży!
-Sorry Vilu...
-To powiesz o co chodzi?
-Chodzi o Fran.
-Wiesz, nie mam ochoty teraz słyszeć na jej temat nic.
-Ale to naprawdę ważne! Przecież jesteście przyjaciółkami!
-Dobra, mów...
-Chodzi o to, że odkąd się pokłóciłyście jest nie do zniesienia! Cały czas siedzi u mnie i ryczy! Całą pościel z Barcą mi zamoczyła! Przecież wiedziałaś, że jest zakochana w Leonie.
-Dobra, ale skąd wiesz, czy mi też się nie podoba?
-Ło, ło, ło. Za szybko! Za szybko! Podoba ci się Leon?!
-Może... Ale błagam, nie mów nic Fran!
-Czyli jednak ci na niej zależy?
-Trochę...
-Dobra ja już kończę , bo znowu przyszła. Pa kochana!
-Pa Ludmi!
Rozłączam się. I co ja mam teraz zrobić? Zraniłam Fran, moją najlepszą przyjaciółkę. Jest dla mnie jak siostra. Co ja najlepszego zrobiłam...
No hej Miśki!
Wiem, wiem ,wiem długo nie było rozdziału. Ale z pretensjami możecie iść do moich nauczycielek za to, że zadają tyle domowego xD Dziękuję wszystkim, którzy czekali na rozdział. Może nie powala on długością, ale się starałam znaleźć choć trochę czasu, aby coś napisać! Notka też nie powala długością, ale ci co czytają moje opowiadanie od początku wiedzą, że nie jestem w tym dobra xD
Czy Viola pogodzi się z Francesscą? Czy wyjaśni się tajemnicze zachowanie Jade? Może Jade ma coś do ukrycia?
Czekajcie na kolejny rozdział, a się dowiecie!
Ruda♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)