niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 17,,Jezus jest zawsze piękny''

                                                                        Oczami Violi

Zeskoczyłam ze swojego łóżka i usiadłam na łóżku Fran, a potem mocno ją przytuliłam.
-Fran, naprawdę mi przykro, ale jeśli mi nie powiesz kto cię skrzywdził nie jestem w stanie ci pomóc-stwierdziłam i mocniej ją przytuliłam.
-Violu ja się boję!-krzyknęła zapłakana.
-Spokojnie kochana. Wszystko będzie dobrze. Powiesz mi kiedy będziesz chciała-powiedziałam.
-To mój były!-zalała się słonymi łzami. 
-Franiu spokojnie. Możesz tymczasowo zamieszkać u mnie.-pocieszałam ją-A nim zajmie się policja!
-Nie!-krzyknęła przerażona i oderwała się ode mnie.
-Dla czego! To jest przestępstwo!-spojrzałam na nią zdziwiona.
-Ale on się zemści! Violu zrozum ja nie chcę!-powiedziała rozpaczliwie.
-Spokojnie, poproszę pielęgniarkę o jakiś lek na uspokojenie, a ty  tu zostań ok?-spojrzałam na nią.
-Dobrze-odpowiedziała i się położyła. Wyszłam z sali i poszłam do pokoju pielęgniarek. Zapukałam delikatnie do białych drzwi.
-Proszę-usłyszałam głos jednej z pielęgniarek. Weszłam do środka.
-Przepraszam czy mogłabym prosić o tabletkę na uspokojenie dla jednej z pacjentek?-spytałam.
-Czy coś się stało?-wstała z miejsca.
-Nie nic takiego-Zaprzeczyłam-Tylko się trochę zdenerwowała.
-A jak ma na imię?-spytała.
-Francessca Comello- odpowiedziałam. Po chwili pielęgniarka znalazła jej kartę i zadzwoniła do jej lekarza który wyraził zgodę na podanie tabletek. Pielęgniarka wręczyła mi jedną z nich i poszłam do sali mojej i Fran. 
-Już jestem-powiedziałam i podeszłam do niej oraz wręczyłam jej tabletkę. 
-Dziękuje- powiedziała połykając ją.
-Połóż się i spróbuj zasnąć-uśmiechnęłam sie delikatnie i położyłam do swojego łóżka. Po chwili do sali wszedł Leon z moja torbą.
-Cześć!-powiedział głośno.
-Ciii-uciszyłam go-Fran właśnie usnęła.
-A spoko-powiedział i usiadł na moim łóżku-Tutaj masz swoje ciuchy.
-Dzięki, pójdę się przebrać w pidżamę i wziąć jakiś prysznic-powiedziałam wstając.
-Ok-odpowiedział.
                                            20 min. później...

Jestem już w sali. Wzięłam już prysznic i przebrałam się w tą pidżamę:



 -Dzięki, że mi tak pomagasz-spojrzałam na Leona.
-A ja dziękuję, że choć tyle razy cię zraniłem i tak mi wybaczasz-uśmiechnął się i mnie przytulił.
                                             1dzień poźniej...
Jesteśmy już w domu. Tata i Angie zgodzili się, aby Francessca u nas trochę pomieszkała. Bardzo mi szkoda Fran i chciałabym, aby jej problemy jak najszybciej się rozwiązały. Nie będzie to jednak takie proste. Właśnie wchodzimy razem do mojego pokoju.
-Łał!- mój pokoju naprawdę spodobał się Fran-Jezus jaki piękny!
-Jezus jest zawsze piękny-zaśmiałam się.
-Twój pokój jest wspaniały!-rzuciła mi się na szyję Fran.
-Nie przesadzajmy-ponownie parsknęłam śmiechem.
-A gdzie będę spać?-zmartwiła się.
-Spokojnie Leon zniesie ci ze strychu rozkładane łóżko-uśmiechnęłam się.
-Super-powiedziała-Czy mogłabym się odświeżyć?
-Jasne tu jest moja łazienka-pokazałam ręką na pomieszczenie obok. Fran weszła do niej i zamknęła się na klucz. Ja postanowiłam, że wejdę na Facebooka bo przez te wszystkie wydarzenia w ogóle na niego nie wchodziłam. Po półgodzinie Fran wyszła już odświeżona i ubrana:





 -Fran! To tylko tyle?-powiedziałam, gdy zobaczyłam ją w tej sukience, bez makijażu, biżuterii i w kremowych, zwykłych baletkach.
-No tak-odpowiedziała zawstydzona.
-Dla czego jesteś taka skromna? Przecież my dziewczyny musimy robić wrażenie, nosić fajne ciuchy i robić sobie makijaż-powiedziałam zdziwiona.
-Ale, rodzice zawsze nie pozwalali mi się ubierać w ładne ciuchy i buty na obcasach. Mogłam tylko o tym pomarzyć-po jej policzku spłynęła łza.
-Fran, nie płacz.-podeszłam do niej i starłam jej łze-Przeprowadzimy metamorfozę.
-Naprawdę?- pociągnęła nosem
-Jasne!-powiedziałam entuzjastycznie i podeszłam z nią do szafy.
-Ładne ciuchy-powiedziała kiedy otworzyłam drzwi.
-Wybierz sobie takie ciuchy o jakich zawsze marzyłaś!-uśmiechnęłam się do niej, a ona to oddała. W efekcie końcowym wyglądała tak:





Zrobiłam jej także taki makijaż:

 I wryzurę:
 
 
 Byłyśmy naprawdę zadowolone z efektu. Z racji z tego, że był ranek, a nic nie jadłyśmy postanowiłyśmy zejść na dół i sobie coś upichcić. Weszłyśmy do kuchni i wyjęłyśmy wszystkie potrzebne składniki. Mało co nie spaliłyśmy domu bo Fran  stwierdziła, że do pancakesów trzeba dodać śmietanę, a nie maślankę i zaczęłyśmy się kłucić. Przez to zapomniałyśmy o gotującym się mleku na owsiankę, które wykipiało i się spaliło z czego powstał ogień. Fran zaczęła panikować, a ja zaczęłam ją uspokajać. Potem poleciałam po gaśnicę i wróciłam do kuchni. Starałam się odpiąć zabezpieczenie, ale coś mi nie wyszło i nie mogłam tego zatrzymać. Cała kuchnia była w białej pianie. Na szczęście zgasiłam ogień, ale przy okazji zgasiłam stojącego w drzwiach Leona. Razem z moją przyjaciółką wybuchnęłyśmy śmiechem. Leon stał tam z pokerfacem, a my się starałyśmy opanować. Kiedy Leon wyszedł oburzony z kuchni my zaczęłyśmy się śmiać. Po całkowitym ogranięciu się zaczęłyśmy sprzątać.

 Hej kochani! W dzisiejszym rozdziale trochę humoru i mega dużo obrazków. Moim zdaniem jak nie ma obrazków to cięzko jest coś pokazać, wyrazić. Notka nie za długa bo jestem już zmęczona, poza tym MaterChef leci więc oglądam. Myśle, że rozdział się Wam spodobał :D
Całuski ;*
Victoria<3 


środa, 12 listopada 2014

Notka!!!

Witajcie! Tak chciałabym Wam coś przypomnieć... Pod ostatnim rozdziałem było ponad 19 wyświetleń. Niestety, chociaż tyle osób przeczytało to nie było żadnych komentarzy. Pewnie myślicie sobie po co są ci komentarze jak wiesz, że czytamy(albo i nie), ale mi chodzi o to żebyście wyrażali swoje opinie na ten temat pisali co chcecie w następnych rozdziałach. Tak więc jeśli rozumiecie to przemyślcie to. Ja też to przemyśle i zdecyduje co dalej. No bo jak nie ma komentarzy to znaczy, że was też nie ma ;/.
Nawet w tych najgorszych chwilach.
Kocham Was!
Victoria<3

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 16 ,, To on mi to zrobił! ''

                                                                   Oczami Violi

-To twoja wina Angie!-usłyszałam głos mojego ojca.
-Moja?! Trzeba było nie gadać o tym przy śniadaniu!-zaczęła się z nim wykłócać moja ciocia. Otworzyłam oczy...
-Tak... codzienne poranne kłótnie-powiedziałam osłabionym głosem.
-Viola!-zerwali się z miejsca. Angie przysunęła stołek i usiadła na nim, a potem złapała moją rękę. Mój tata przykucnął obok niej.
-Skarbie pamiętasz nas?-spytała troskliwie Angeles. 
-Tak, chyba wszystko ze mną w porządku-odpowiedziałam cichutko- Jedyne czego nie pamiętam to, to jak tu trafiłam.
- Kochanie, to teraz nie ważne. Musisz odpoczywać i nabierać sił.-uspokajał mnie tata, a ja pokiwałam twierdząco głową. Nagle do sali wszedł doktor. Zapewne to mój lekarz prowadzący.
-Witamy  z powrotem pani Violetto- usmiechnął się mile mężczyzna-Jeśli pani pozwoli to wykonam szybkie badanie.
Lekarz zaczął świecić mi latarką po oczach. Gdy skończył zamrugałam kilka razy i spojrzałam na niego.
-Wszystko w porządku-stwierdził-Jeśli mogę, proszę państwa o opuszczenie sali.
-Czy coś się stało?-spytał mój ojciec.
-Nie, nie- zaprzeczył-Po prostu musimy zabrać panią na prześwietlenie.
-Dobrze-wstali z miejsc i wyszli. Pielęgniarki wypchały mnie przez drzwi na łóżku i zabrały na badanie.

                                        Oczami Leona
Dojechałem już do szpitala w, którym leży Violetta. Strasznie się martwię. Z daleka wypatrzyłem Angie i pana Germana.
-Co z Violettą?-spytałam od razu gdy do nich podeszłem.
-Wygląda na to, że wszystko w porządku-powiedział ojciec Violetty.
-Jest teraz na ostatnich badaniach-dodała Angie. Usiadłem obok nich i czekałem... Po chwili na korytarzu pojawiła się pielęgniarka pchająca łóżko Violi. Wszyscy zerwaliśmy się z miejsc i podbiegliśmy do nich.
-Co on tu robi?!-warknęła Violetta na mój widok.
-Proszę odejść-zaczęła rospychać się kobieta-Pacjentka potrzebuje teraz spokoju i musi odpoczywać.
Po czym wjechała przez duże szklane drzwi do sali i ustawiła łóżko z Violettą w odpowiednim miejscu. Zaraz potem ujrzeliśmy idącego lekarza prowadzącego Violi. Angie wstała z miejsca i podbiegła do niego.
-I co z Violettą?-spytała.
-Na razie czekam na wyniki, a potem zobaczymy-uśmiechnął się delikatnie.
-Czy można do niej wejść?-znalazłem się koło nich.
-A pan jest kimś z rodziny?-spytał.
-Tak.-wyrwała się Angie- To kuzyn.
-Dobrze, tylko na chwilę i proszę nie przemęczać pacjentki-powiedział po czym odszedł. Niepewnym krokiem wszedłem do sali i przystanąłem koło łóżka.
-Co ty tu robisz?!-warknęła cicho Viola. Zasłoniłem kurtynę dzielącą nas od innych pacjentów i usiadłem na małym taboreciku stojącym obok.
-Posłuchaj...
-Co tu jest do słuchania! Nie rozumiesz, że cię tu nie trzeba?- wyszeptała ze złosciom.
-Czy dasz mi dojść do słowa?-spytałem nie cierpliwy.
-Dobra-westchnęła- masz 1 min.
-Słuchaj, to nie tak jak myślisz. Ja jej nie chciałem pocałować. Może to tak wyglądało, ale było inaczej. Ja cały czas myślę o tobie i nie mogę darować sobie, że cię znowu kolejny raz zraniłem. Proszę nie chcę cię zmuszać do tego, abyśmy znowu byli razem, ale chcę żebyś mi wybaczyła i zapomniała o tym wszystkim. Chcę żebyśmy zaczęli od nowa jako przyjaciele nic więcej...-powiedziałem trzymając ją cały czas za rękę.
-Leon... to nie takie proste-widziałem wzruszenie w jej oczach moim monologiem- Proszę, daj mi to przemyśleć.
-Cokolwiek powiesz ja to uszanuje- ona spojrzała na nasze splecione palce i speszona wyswobodziła dłoń z uścisku. Ja wstałem powoli i z nadzieją opuściłem sale...
                                              Oczami Violetty
I co ja mam o tym wszystkim myśleć? Widzę jak Leon się stara, ale nie wiem dalej jak było naprawdę z tym pocałunkiem. Muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć. Zaraz po tym do mojego łóżka podszedł mój lekarz.
-Jak się czujesz Violetto?-spytał.
-Całkiem dobrze-odpowiedziałam i się blado uśmiechnęłam.  
-Widzę, że już nabierasz sił-powiedział dumnie.
-Tak-powiedziałam.
-Mam twoje wyniki-podał mi duże zdjęcie, które podniosłam do góry i próbowałam coś na nim zobaczyc.
-No i co widzisz?-spytał.
-Właściwie to nic nic nie widzę-powiedziałam okręcając zdjęcie w różne strony na co on się zaśmiał.
-Wszystko jest w porządku, badania wyszły poprawnie, więc nawet teraz mogłabyś wyjść ze szpitala- powiedział zabierając mi zdjęcie.
-To dzisiaj zostaję wypisana?-spytałam z nadzieją.
-To znaczy wolałbym, abyś została jeszcze tu na jedną noc, bo chcę się upewnić, że twój stan się nie pogorszy-powiedział uprzejmie,
-No niech będzie- westchnęłam.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze-powiedział-Zaraz pielęgniarki przewiozą cię na salę obserwacji.
-Ok-odpowiedziałam i się usmiechnęłam.
-Może chcesz, żebym kogoś zawołał?-spytał i wskazał na drzwi.
-Tak, Leona Verdasa-odpowiedziałam pewnie.
-Dobrze- powiedział i zaprosił go do środka. Leon usiadł przy łóżku i zapytał:
-No i co? Przemyślałaś?
-Tak-odpowiedziałam.
-I?
-I zgadzam się
-Wiedziałem, że to powiesz, ale przemyśl to... czekaj wróć! Co powiedziałaś?
-Zgadzam się-powiedziałam jakby nigdy nic.
-Juhu!-zaczął się wydzierać.
-Ciszej!-uspokajałam go kiedy wszystkie oczy ludzi spojrzały na nas.
-Dobra...
-Leon, mam do ciebie prośbę-powiedziałam.
-Hmm?-spytał.
-Czy mógłby mi przywieść z domu jakies moje ubrania na jutro i kosmetyki?
-Spoko już lecę-zerwał się z miejsca.
                                                   15 min. później...
Leżę już na sali obserwacji. Obok mnie leży prześliczna brunetka.
-Cześć jestem Fran!-wyrywa się od razu gdy mnie widzi.
-Violetta miło mi-odpowiadam.
-Zatrzymali cię na noc?-spytała.
-Tak, ciebie chyba też?-stwierdziałm.
-No, ale jutro na szczęście wychodzę, chociaż jak tak pomyślę wolałabym tu zostać...
-Czemu? Nie chcesz wrócic do domu?-spytałam zdziwiona.
-Boje się.-powiedziała.
-Dla czego?-spytałam przejęta.
-Bo on wie gdzie mieszkam-zlała się łzami.
-Aale kto?-zaczęłam się niepokoić o nią.
-To on mi to zrobił!-pokazała na swoje podbite oko.
-Fran, ale kto?!-milczała...
 
Dam dam! Hejo Misiaki! To ja! Przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem. Troszkę dramatów, troszkę miłości... Mi się nie podoba, ale opinię zostawiam Wam. Dziś pierwszy odcinek Violetty 3! Więc dodałam rozdział teraz, bo później byłabym tak zjarana, że nie chciałoby mi się dodać. Komentujcie błagam! Bo jak mam tu pisać, jeśli nie ma tu nikogo i pisze sama do ściany! Zrobię nową ankietę w, której zdecydujecie co mam postąpić z blogiem.
Paaa!
Victoria<3

  

niedziela, 9 listopada 2014

Pogaduchy ;*

Cześć Kochani! Tak nie mam co robić, rozdział jeszcze pisze, ale muszę przemyśleć kilka spraw co do niego. W ogóle to piszę ten post, aby podzielić się z wami moimi emocjami związanymi z jutrzejszym dniem. Po pierwsze jutro nie idę do szkoły! W sumie jak każdy kto się uczy jeszcze. A po drugie jutro! Tak! To już jutro! Pierwszy odcinek 3 sezonu Violetty!!! Po prostu jaram się tym faktem jak małe dziecko i nie mogę uwierzyć, że to jutro! Nikt nie rozumie z czego się tak ciesze, ale już tak strasznie nie mogłam się doczekać tego dnia, aż nadejdą te wieczory w których ja, telewizor i Violetta( ja oglądam o 20.00)... No gdybyście widzieli mnie przed kalendarzem, przypominającą sobie o tym, to chyba byście leżeli na ziemi ze śmiechu. Dobra, dobra już kończę tę beznadziejną notkę, bo Was zanudzę na śmierć. I jeśli chcecie więcej takich notek z mojego beznadziejnego dnia, lub emocji związanych z jakimś wydarzeniem to piszcie na dole. Miło by mi było, gdybyście podzielili się ze mną swoimi emocjami związanymi z jutrzejszym dniem ;D
Papatki!
Victoria <3

środa, 5 listopada 2014

Rozdział 15 ,,Vanessa''

                                                                    Oczami Violi

-Nareszcie gotowe!-powiedziałam do siebie zadowolona z końcowego efektu. Wstałam od pianina, wzięłam zeszyt i pobiegłam do pokoju Angie.
-Angie!-z hukiem otworzyłam drzwi, czego skutkiem było wypuszczenie telefonu Angie z rąk.
-Violu! Wystraszyłaś mnie!-złapała się za serce zaszokowana.
-To teraz nie ważne chodź!-złapałam ją za rękę i zaciągnęłam do pokoju mamy. Usiadłam w pospiechu przy pianinie i zaczęłam grać. Kiedy powtarzałam refren Angie zaczęła śpiewać ze mną.
-Jeju... Kto to napisał?-spytała zdumiona.
-No...Ja i mama.-odpowiedziałam cicho.
-Jak to ty i mama?-spytała nie dowierzając.
-Mama napisała tekst.-odpowiedziała głośniej.
-A, muzykę...-zaczęła.
-Ja.-przerwałam jej.
-A skąd wiesz, że Maria to napisała?-spytała.
-Patrz-wzięłam do ręki kartkę-Podpis.
-Violu jestem z ciebie taka dumna!-przytuliła mnie mocno.
-Angie? Pamiętasz jak mówiłaś, że jak będę mieć problem to mogę do ciebie przyjść?-spytałam.
-Tak, przecież wiesz-uśmiechnęła się troskliwie.
-No więc mam taki problem.-spuściłam głowę.
-Leon...-westchnęła.
-Mhm...-przytaknęłam.
-Opowiadaj-usiadła koło mnie
-No więc Leon... On całował się z inną!-wrzasnęłam i zalałam się łazami.
-Violu tak mi przykro-czule mnie przytuliła.
-Wredna siksa! Miała na imię...- Viola ponownie zalała się łzami.



 -No jak miała na imię?-spytała.

                                                Oczami Angie

-Vanessa-zamarłam. Wszystkie wspomnienia związane z tym imieniem wróciły.
-Ale, to nie możliwe-powiedziała cicho.
-Jak nie możliwe! Przecież na własne oczy widziałam jak Leon ja całuje!-zaczęła Viola.
-Eee, co?-otrząsnęłam się.
-Angie, tak mi smutno-Viola znów posmutniała.
-Chodź tu do mnie!przytuliłam ja.
-Mówiłam ci jak bardzo cię kocham?-szepnęła.
-Tak, chyba z tysiąc razy-uśmiechnęłam się do niej.
-To będę mówić dalej- stwierdziła.
                                             15 min. później...
Jestem już w swoim pokoju. Myślę, żę udało mi się pocieszyc Violette. Była taka smutna. Weszłam do mojej łazienki i z półki pod umywalka wzięłam ręcznik. Zdjęłam moją biała piżamkę i wrzuciłam ją do kosza na brudy. Weszłam do kabiny prysznicowej i włączyłam wodę. Umyłam ciało jagodowym żelem, a włosy waniliowym szamponem. Wyszłam i stanęłam na mięciutkim dywaniku. Wytarłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Ubrałam wcześniej przygotowaną bieliznę i wyszłam z łazienki. Podeszłam do szafy i wybrałam ten strój:
      



Przebrałam się szybko i zeszłam na dół na śniadanie. Przy stole siedzieli już Jade i German.
-Dzień dobry Jade, Dzień dobry German-uśmiechnęłam się promiennie.
-Witaj Angie- powiedzieli równocześnie. Pewnie zastanawiacie się co Jade tu robi. German uprzedzał nas, że Jade będzie u nas spać. Spała w przygotowanym przez Olge pokoju gościnnym. Nagle ze schodów zaczęła schodzic Viola. Wyglądała slicznie:


 Do tego miała te buty, ten makijaż i taką fryzurę:









-O, witaj Violu-powiedział każdy z nas. 
Po chwili na dół zszedł także Leon, a Violetta zmroziła go swoim wzrokiem. Ten usiadł koło Germana na przeciwko mnie i spuścił wzrok, który przpełniony był smutkiem i rozczarowaniem samym sobą. Wszyscy zaczeliśmy jeść śniadanie.
-No i jak tam wasz wypad na miasto?-spytał German, a w oczach Violetty mozna było zauważyć zbierające się łzy.
-No więc...-zaczął Leon.Violetta szybko wstała z miejsca i biegiem ruszyła do drzwi. Po drodze zgarnęła jeszcze torebkę i wybiegła z domu. Leon także w szybkim tempie wybiegł za Violettą.
-Nie, German. Niech sami porozmawiają-zatrzymała go kiedy juz miał wstawać od stołu.

                                               Oczami Violetty
Szłam samotnie po ulicach Miami. Morze łez toczyło się z moich oczu. Na samom myśl o wczorajszym wieczorze robi mi się niedobrze.
-Violetta stój!-usłyszałam jego głos za sobą. Starałam się udawać, że nie słyszę.
-Czekaj!-złapał mnie za ramię.
-Co znowu chcesz!-odwróciłam się, a moje załzawione oczy spojrzały na niego.
-Zrozum, że ja tego nie chciałem!-zaczął znowu się tłumaczyć.
-Nie rozumiesz, żę mówiąc tak ciągle mnie ranisz?!-krzyknęłam.
-Wiem, ale ja tak nie mogę. Proszę wybacz mi...-spojrzał na mnie z błagalną miną.
-Odwal się już ode mnie! Spieprzaj z mojego życia! Nie rozumiesz, że cię nie potrzebuję?! Do widzenia!-wykrzyczałam mu prosto w twarz i odbiegłam. Cos tam jeszcze wołał, ale go nie słuchałam. Ocierając oczy i nie patrząc przed siebie przechodziłam przez pasy. Potem usłyszałam tylko pisk opon, ogromny ból głowy, jego głos i tylko ciemność. 


Hej, Misiaczki! Tak wiem spóźniłam się znowu z rozdziałem. Ale wiecie. Wszystkich Świętych, masa nauki i te moje sprawy osobiste :/ Lecz rozdział jest! I możecie świętować! Chociaz ja bym nie świętowała bo:
1. Jest krótki.
2. W ogóle nie miałam pomysłu.
3. Jest beznadziejny.
I jak to wszystko połączymy wychodzi MASAKRA!!!
Ale myślę, że da się go przeczytać.
Kocham!!!
Victoria <3



CZYTASZ? KOMENTUJESZ? MOTYWUJESZ!
                          ZOSTAW COŚ PO SOBIE!!!