wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 20 ,,Nie chcę cię już widziec na oczy''

                                                                       Oczami Violi
Jesteśmy ponownie na komisariacie. Zziajani wbiegamy przez drzwi wejściowe.
-Dzień dobry-mówi Leon. 
-Dzień dobry-mówi zdziwiony policjant prowadzący ślectwo w sprawie Fran.
-Wiemy jak możemy pomóc a sprawie Francessci Comello-powiedziałam również zmęczona szybkim biegiem.
-Dobrze proszę za mną-powiedział.
-W miejscu zbrodni znajduje się kamera, która pewnie nakręciła całe zdarzenie-powiedziałam siadając na miejscu.
-Lara sprawdź to-nakazuje policjant swoje asystentce. Po chwili do gabinetu wchodzi kobieta z dwoma szklankami. Stawia je przed nami, a my pociągamy z nich dużego łyka wody gasząc tym nasze pragnienie.
-Mam to-mówi po chwili asystentka-Zobaczymy co da się zrobić.
-Co? Ja lecę tu jak głupia na szpilkach przez 2km, a wy mówicie tylko nędzne: ,,Zobaczymy co da się zrobić''?!-krzyczę wkurzona.
-Violu, spokojnie-łapie mnie za rękę Leon.
-Jak ja mam tu być spokojna?!-wrzeszcze na niego-Wychodzimy!
-Zaczekaj!-krzyczy za mną po czym opuszczamy posterunek.
Wychodzimy przed budynek, a ja wyjmuje swojego Iphona i postanawiam zadzwonić po taksówkę.
-Super! Nie dość, że spóźnimy się do szkoły bo taksówka przyjedzie dopiero za 1 godz. to jeszcze nie załatwiliśmy nic w sprawie Fran. Co będzie jeśli się nie znajdzie?-mówię rozpaczliwie i zaczynam płakać.
-Violetta, nie wolno ci tak myśleć-przytula mnie do siebie.
-Muszę zadzwonić do Angie- odrywam się od niego i zaczynam wycierać zapłakane oczy. Wybieram w kontaktach numer mojej cioci.
Rozmowa telefoniczna:
-Halo?
-Angie to ja Violetta
-Cześć Violu, czemu jeszcze nie ma was w szkole?
-Trochę się spóźnimy.
-Coś się stało?
-Nie tylko byliśmy na policji w sprawie Fran.
-Mówiłam żebyście tam nie szli. Jakby czegoś się dowiedzieli to na pewno by zadzwonili.
-Tak, masz rację.
-Przychodźcie szybko bo będzie zaraz padać deszcz. Nie martwcie się ja was usprawiedliwie.
-Dzięki Angie.
-Nie ma za co. Do zobaczenia w Studio.
-Cześć.

Rozłączam się i razem z Leonem kierujemy się do Studia. Po 20 min. drogi zaczyna kropić deszcz. Angie miała racje.
-Trzymaj będzie ci cieplej-mówi Leon i zakłada mi na ramiona swoją błękitną bluzę.
-Ale tobie będzie zimno-mówię zatroskana i przez przypadek mój wzrok krzyżuje się z jego. Zbliżamy się do siebie na bardzo niebezpieczną odległość.
  

 Na szczęście w porę reaguję. Tak bardzo chciałam tego pocałunku, ale to zniszczyłoby naszą przyjaźń. Odrywamy się od siebie speszeni i w ciszy kontynuujemy drogę.
                                           Oczami Francessci
-To ty-mówię szeptem.
-Stęskniłaś się za swoim chłopakiem?-pyta ironicznie.
-Już dawno nie jesteś moim chłopakiem i gdybym od początku wiedziała jakim człowiekiem jesteś to nigdy byś nim nie był-mówię coraz bardziej wściekła.
-Spokojnie-głaszcze mnie po policzku-Nie denerwuj się tak.
-Zostaw mnie-odwracam głowę w celu zrzucenia jego ręki co okazuje się skuteczne. 
-Wrócę później, a ty odpoczywaj bo czeka cię ciężka noc-mówi swoim oschłym tonem po czym wychodzi z ciemnej piwnicy.
Zostaję znowu sama. Lepsze to niż siedzenie w jednym pomieszczeniu z tym bydlakiem. Ale nie rozumiem jego słów. Dla czego ta noc ma być ciężka? Wolę o tym nie myśleć. Chcę mi się spać, ale ciągły strach, że wtedy mogą mi coś zrobić nie daje mi zasnąć...
                                            Oczami Violi
Wbiegamy do Studio cali przemoczeni. W sali stoją już wszyscy uczniowie, a Angie z którą mamy teraz lekcje śpiewu tłumaczy im zadanie.
-Przepraszamy za spóźnienie-wchodzimy do naszej sali, a gdy wzrok wszystkich spoczywa na nas zalewam się rumieńcem.
-Cześć dzieciaki. Jesteście cali przemoczeni-mówi moja ciotka i do nas podbiega.   
-Zraz się ogrzejemy najpierw wytłumacz zadanie-mówię, aby nie zakłócać porządku lekcyjnego. Dostrzegamy Ludmi stojącą przy oknie i podbiegamy do niej oraz się witamy. Opieram się o grzejnik przez co jest mi ciepło. Uciszamy się na chwilę i wsłuchujemy w głos Angie.
-Kochani mam dla Was zadanie na początek. Dobierzecie się w pary i postaracie się napisać jakąś fajną piosenkę-powiedziała miło Angie.
-Ale, jak mamy to zrobić przecież my jeszcze nic nie umiemy-wyrwał się jakiś pierwszoklasista taki jak my.
-To jest dobre pytanie-uśmiechnęła się serdecznie kobieta-Dla tego te pary będą tworzyli uczniowie klas 1i reszty w górę. -Szybciej bo po lekcji idę na manicure-mówi Vanessa oglądając swoje paznokcie. Dopiero teraz ją zauważyłam.
-Spokojnie mamy jeszcze sporo czasu-mówi Angie- No więc, żeby nie przedłużać: Cherr i David, Leny i Ann, Ludmiła i Lena, Leon i Naty, Vanessa i...
-Błagam nie ja, błagam nie ja...-mówię cicho.
-i Violetta.
-Angie czy ty sobie ze mnie żartujesz!-mówi swoim skrzekliwym głosem-Ja nie mogę pracować z takim dzieckiem jak Violetta.
-Zamknij się plastiku!-mówi przez zaciśnięte zęby Ludmi.
-Dziewczyny proszę o spokój!-mówi podniesionym głosem nasza nauczycielka.
-Jeżeli ci nie pasuje to możemy się zamienić!-krzyczę do niej.
-Nie! Zostajemy tak jak jesteśmy-mówi stanowczo Angie.
-A ja z kim będę?-mówi nasz kolega z klasy Maxi.
-Z racji z tego, że nie ma z nami jednej z naszych koleżanek dołączysz do Leona i Naty-mówi już spokojniejsza.
-Nie ma jej bo pewnie teraz pieprzy się w piwnicy-mówi na cały głos ta wiedźma i zaczyna się śmiać ze swoją świtą.
-Dziewczyny to już przesada! Natychmiast do dyrektora!
-Aale...-chce coś powiedzieć.
-Żadnego, ale! I lepiej pójdę z wami bo nie wiadomo co jeszcze wymyślicie-mówi i wychodzi z nimi z klasy.
Vanessa jak zwykle kręci tym swoim tyłkiem.
-Violu jest ci zimno. Pożyczę ci moje ubrania na zmianę, a Leonowi Maxi. Tak w ogóle poznajcie się-mówi i przedstawia nas sobie po kolei.
Chwilę później idziemy razem z Ludmi do jej szafki i łazienki w celu zmiany ubrań.
Moja przyjaciółka dała mi zestaw i w końcowym efekcie wyglądałam tak. Ludmiła poprawiła jeszcze swój makijaż i wyszłyśmy na korytarz. Spotkałyśmy na korytarzu Vanesse. Oczywiście musiała wyrazić swoje zdanie o naszych tandetnych i tanich ciuchach, które mogliby nosić bezdomni.
-Dobra przejdźmy do sedna sprawy. Kiedy chcesz się spotkać i pisać piosenkę?-pytam beznamiętnie.
-Może być w środę o 18.00-mówi.
-Ok-już mam odchodzić kiedy mnie zatrzymuje.
-A i zamów coś do jedzenia. Tylko nie pizze bo jest bardzo kaloryczna.
-Już skończyłaś?-pytam zażenowana.
-Tak. Van sobie idzie!-mówi pstrykając palcami. 



Ludmiła odchodzi.gif
Tu wyobraźcie sobie Vanesse ;3
-I VanGirls też!-odchodzą po niej.
-VanGirls?-mówi zażenowana Ludmi.
-Ich nigdy nie zrozumiesz-tłumaczę i śmiejąc się odchodzimy.
                                         Oczami Angie
Na dziś skończyłam swoje lekcje. Jak nasza Vanessa może być taka okropna i bezczelna? Pewnie ma to po Germanie. On też często taki bywa. Tak naprawdę to specjalnie wybrałam dziewczyny razem. Może wtedy się lepiej poznają i zauważą to, że są siostrami?
Wychodze ze Studio i zamawiam taksówkę przyjeżdża po 5 min. Wsiadam do niej, a ona zawozi mnie pod nasz dom. Podchodzę pod drzwi i otwieram je kluczem. W samym progu wita mnie rozpromieniona Olga. 
-Hej, Angie! Jak tam pierwszy dzień w szkole po wakacjach?-pyta z usmiechem.
-Mogłoby być lepiej-odpowiadam-A tobie jak mija dzień?
-Wspaniale! Świat jest taki piękny!-zaczęła tańczyć po całym przedpokoju.
Ja zaczynam się śmiać i idę do swojego pokoju w celu przebrania się i odpoczęcia. Wchodzę po schodach i otwieram jasne drzwi. Rzucam moją białą torbę na swoje łóżko i podchodzę do szafy i wybieram ten zestaw(od aut. To ten w ostatnim, czwartym rzędzie niebieski :*). Siadam na łóżku i biorę moją książkę. Otwieram zaznaczoną stronę i zaczynam czytać. Po chwili drzwi od mojego pokoju zaczynają się powoli otwierać. Odkładam wcześniej trzymaną rzecz i spoglądam na stojącego w progu Germana.
-Po pierwsze puka się-mówię oschle-A po drugie jeśli przyszedłeś do mnie po to żeby dalej mi wmawiać żebym nic nie mówiła dziewczynką to możesz już wyjść.
-Nie Angie-wchodzi i staje obok mojego łóżka-Przyszedłem cię przeprosić za tą kłótnie dzisiaj rano. Postąpiłem zbyt pochopnie i pod wpływem emocji.
-Super-mówię od niechcenia-Już możesz sobie iść?
-Czekaj-jeszcze coś chce powiedzieć-Mam do ciebie dalej tą samą prośbę, żebyś nie mówiła Violettcie o jej siostrze.
-Mogłam się domyślić-mój oschły ton powraca-I dalej nie zmienię zdania. Już ci o tym mówiłam i dalej będę się tego trzymać.
-W takim razie nie chcę cię już widzieć na oczy-mówi, a mi oczy wyskakują z orbit.
-Cco?-pytam zaszokowana.
-Jeszcze dzisiaj się stąd wyprowadzisz-mówi stanowczo.
-Jjak to?-dalej jestem oszołomiona.
-A i twoje kontakty z Violettą będą ograniczone-mówi wściekle.
-Nie zabronisz mi się z nią spotykać!-krzyczę ze łzami w oczach, ale dalej staram się zachować zimną krew.
-Owszem, mogę. Masz 2 godz. na spakowanie się i opuszczenie tego domu tak, aby Viola cię nie zobaczyła-mówi i mrożąc mnie swoim wzrokiem wychodzi z pokoju.
Teraz już naprawdę się rozklejam. Ja muszę być z moją Violą. Co ja najlepszego narobiłam!
                                           2 godz. później...
Właśnie schodzę po schodach jak najciszej potrafię. Łzy leją się z moich oczu strumieniami. Podchodzę do drzwi i szybko, ale bezgłośnie wychodzę z domu. Tam czeka na mnie moja wcześniej zamówiona taksówka. Wsiadam do niej i mówię kierowcy adres mojego teraźniejszego zamieszkania, czyli...park. Po 10 min. jazdy wysiadam i płacę kierowcy. Idę wąską sćieżką i przysiadam na chwilę na drewnianej ławeczce. Stawiam obok mnie moją kremową walizkę i znowu zaczynam płakać. Wszyscy przechodnie patrzą się na mnie dziwacznie, ale teraz się tym nie przejmuję. Po chwili mój telefon zaczyna wibrować. Patrzę na wyświetlacz. To Jade. Przeciągam zieloną słuchawkę i zaczynam rozmowę z moją przyjaciółką.
Rozmowa telefoniczna:
-Halo?
-Angie, płakałaś?
-Trochę
-Co się stało?
-Przyjdź do naszego parku. Wszystko ci opowiem.
-Dobrze już jadę.

Teraz słyszę charakterystyczne pikanie w telefonie. Wkładam go do mojej czarnej torebeczki i czekam na Jade.
 ---------
Kobieta zjawia się po 20 min. naprawdę się cieszę, że jest ze mną.
-Angie tak mi przykro-mówi i przytula mnie, kiedy opowiadam jej o wszystkim-Może jeszcze porozmawiam z Germanem.
-Nie-powstrzymuje ją-Nie komplikujemy sprawy.
-Masz rację kochana-przytakuje mi-W sumie to ja jestem w nie lepszej sytuacji.
-Jade, co jest-mówię.
-Ale obiecaj, że nikomu nic, a nic nie powiesz-mówi stanowczo.
-Obiecuje-przykładam rękę do serca.
-Angie ja...-zacina się.
-Tak ty- ciągne dalej.
-...ja jestem w ciąży-zamurowało mnie.


Hej Kochani!
Tak to znowu ja! Dzisiaj przychodzę do Was z rozdziałem nr.20.
Mam nadzieję, że Wam się spodobał. Przepraszam Was bardzo, że nie dodałam jakiś życzeń z okazji nowego roku, ale byłam za granicą i nie miałam internetu :( Dalej nie wiem jak ja to przeżyłam xD Tak, więć w tym Nowym Roku 2015 chciałabym życzyć wszystkim moim czytelnikom: żebyście się nie zmieniali tylko byli sobą, żeby wasze wszystkie marzenia się spełniły, żebyście byli zdrowi i szczęśliwi oraz żeby ten rok był lepszy od poprzedniego.
Najlepszego!
Ruda♥

    
 









 









8 komentarzy:

  1. Boski ;***
    Chciałabym mieć twój talent do pisania.
    Weszłabyś na mojego bloga ? Dopiero zaczynam i chciałabym poznać opinię od tak wspaniałej bloggerki jak ty ;****
    diecescaydiecesca.blogspot.com
    Mam nadzieję że wpadniesz i zostawisz po sb ślad w postaci komentarza i dodaniu się do obserwatorów ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, bez przesady. Na pewno wpadnę do cb ;*

    OdpowiedzUsuń