poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 32~Nigdy tam nie wrócę

  

Właśnie z tatą, Vanessą i Isabel wyszliśmy z komendy policji. Nie mogę uwierzyć, że osoba, której tak ufałam chciała mnie zniszczyć. Francessca wykorzystała wszystko co jej powiedziałam i z czego się zwierzyłam. Nawet Ludmiła z nią współpracowała. To wszystko było zaplanowane. A myślałam, że mam prawdziwe przyjaciółki. Już nikomu nie zaufam. Została mi tylko rodzina.
-Kochani!-podbiega do nas Angie-Tak się o was martwiłam!
-Spokojnie Angie. Francessca przebywa teraz w zakładzie karnym-uspokaja ją tata.
-Violu, to zrozumiałe, że nie będziesz chciała przyjść dzisiaj do Studia-gładzi mnie po ramieniu ciotka-Dobrze by było, gdybyś pojawiła się tam jutro, bo jesteś nam potrzebna.
-Angie, ja nie chcę tam iść-mówię smutno.
-Rozumiem, przyjdziesz kiedy trochę się uspokoisz-uśmiecha się czule.
-Ale Angie ty nie rozumiesz-zaczynam- Chodzi mi o to, że ja nigdy tam nie wrócę.
Wszyscy zamarli.
-Jak to nie wrócisz?-spytała Vanessa.
-Z tym miejscem wiążą się same złe wspomnienia-tłumaczę smutno.
-Czyli przestajesz się uczyć?-pyta zdziwiony tata.
-Nie, nic z tych rzeczy-uspokajam go- Pójdę na studia prawnicze
-Mówiłaś, że muzyka to twoja pasja-stwierdza Angie.
-Tak, ale prawnik to był mój plan B-odpowiadam z wymuszonym uśmiechem.

                                                 kilka miesięcy później...

-Witaj w domu Victor!-krzyczę i podbiegam do Jade, która trzyma na rękach mojego małego braciszka- Tak się cieszę, że jesteś już z nami!
-Może chciałabyś go potrzymać?-pyta uśmiechnięta od ucha do ucha Jade.
-A mogę?-pytam zaskoczona.
-Oczywiście!-odpowiada i przekazuje mi go. 
Nie mogę uwierzyć, że ta mała kruszynka leży sobie w moich ramionach. Nareszcie mam młodsze rodzeństwo! Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy się dobrze dogadywać. Cały czas wydaje mi się, że wcale nie jest podobny do taty. Może po prostu tego nie zauważam. 
Cichutko podchodzę do kanapy i na niej siadam. Po chwili Victor zamyka swoje oczka i zasypia. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Jade idzie otworzyć.
-Cześć Jade!-słyszę głos Vanessy i odwracam się w ich stronę- Przyszłam zobaczyć mojego braciszka. 
-Proszę wejdź-zaprasza ją gestem ręki.
-Hej Violu -mówi i siada obok mnie. 
-Cześć Vanessa -odpowiadam i uśmiecham się przyjaźnie- Chcesz go potrzymać?
-Jasne- odpowiada i zabiera ode mnie Victora- Jest naprawdę uroczy!
Uśmiecham się krótko.
-Idę do kuchni napić się wody- wskazałam palcem na pomieszczenie- Idź odłóż Victora do łóżeczka w sypialni taty i Jade, a potem przyjdź.
-Ok, zaraz będę- przytaknęła i wstała z kanapy, po czym weszła po schodach na górę.
      
                                                            Oczami Vanessy

Odłożyłam już mojego braciszka do łóżeczka i przykryłam kocykiem w misie. Nagle słyszę przychodzący sms. Odchodzę od Victora i staje przy stoliku nocnym Jade. Wiem, że nie powinnam tego robić, ale biorę do ręki jej telefon i odczytuje wiadomość.

                              





                                                         Nadawca: Alberto



Posłuchaj szm*to!
Jak na jutro nie przyniesiesz mi całego hajsu, 
to powiem temu twojemu kochasiowi, że go zdradziłaś.
To ostatni termin...


 Co to ma wszystko znaczyć? Jade zdradziła tatę? I kto jej grozi? Mnóstwo pytań, atak mało odpowiedzi.

-Vanessa, Victor już śpi? - słyszę głos Jade i schowałam jej komórkę za plecy.
-Tak, już od dłuższego czasu-uśmiecham się sztucznie.
-Mój mały książę- mówi z uśmiechem i poprawia mu kocyk. Ja korzystając z okazję odkładam telefon na szafkę nocną.
-Ja już chyba będę się zbierać-mówię zdenerwowana.
-Tak szybko?-pyta i zwraca wzrok w moją stronę. Trochę się przestraszam.
-Muszę jeszcze pomóc mamie przygotować obiad na jutro-tłumaczę.
-Dobrze, to do zobaczenia-uśmiecha się do mnie.
-Do zobaczenia- odpowiadam szybko i wychodzę czym prędzej z pokoju.
Kiedy już znajduję się na korytarzy wypuszczam z siebie powietrze. Mało brakowało. Nieźle bym się musiała tłumaczyć gdyby mnie przyłapała. 
Zeszłam po schodach na dół i nie zwracając uwagi nikogo ubrałam kurtkę i wyszłam z domu.

                                                           Oczami Violetty
-Jade, nie widziałaś może Vanessy?- spytałam jej.
-Wyszła kilka minut temu-odpowiedziała i wskazała na drzwi.
-Dzięki-odpowiedziałam i poszłam na górę.
To dziwne. Vanessa nigdy nie wychodzi bez pożegnania...
 Wzięłam swój ręcznik i poszłam pod prysznic. Później wykonałam wszystkie wieczorne czynności i ubrałam się w piżamę. Weszłam pod ciepłą kołderkę i odblokowałam mojego Iphona. 
Żadnej wiadomości od Vanessy. Zadzwonię do niej. Odbiera od razu.
Rozmowa:
-Halo?
-Cześć, Van. Chciałam się tylko spytać, czy wszystko w porządku.
-Tak, a coś się stało?
-Nie, tylko wyszłaś tak beż pożegnania, więc się zmartwiłam.
-Naprawdę wszystko w porządku. Musiałam pomóc mamie przy obiedzie, a nie chciałam już Wam zawracać głowy.
-Rozumiem, ale na pewno jest ok?
-Tak, na pewno.
-Dobrze, to dobranoc. Wpadnij na kolację jutro.
-Postaram się przyjść. Dobranoc.

No to już wiem. Vanessa kłamie jak z nut. Nie mówi mi wszystkiego. Jutro z nią porozmawiam.
Odkładam telefon na szafkę nocną. Z racji, że jest dopiero 8.00 włączam telewizor i zatrzymuje się na jakimś nieznanym mi filmie. Może będzie ciekawy. Nagle słyszę pukanie do drzwi.
-Proszę-mówię kierując wzrok na drzwi.
-Cześć Gwiazdeczko-widzę w nich Olgę z tacą-Przyniosłam ci kakao.
-Dziękuję-uśmiecham się.
-Proszę i dobranoc-stawia kubek na szafce.
-Dobranoc-odpowiadam, a ona znika za drzwiami.
Po obejrzanym filmie zgaszam lampkę nocną i układam się wygodnie w łóżku. Po chwili odpływam do krainy snów.

~~~~~~~~~~~~~~

Cześć Kochani!
Przepraszam, że spóźniłam się z rozdziałem, który miałam w planie dodać w sobotę. Na szczęście udało mi się go dodać dziś. Nie będę pisać długiej notki, bo jakoś nie mam na nią weny. Natomiast sam wątek mi się podoba, ale to zostawiam do oceny Wam.
Pytania zadajcie sobie sami ;p

Ruda♥ 


 
  

 

wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 31~Niespodzianka

                                                          





                                                                   Oczami Violetty

Już cały dzień siedzę na balkonie w mieszkaniu rodziny Montez. Jest coraz zimniej, ale mnie to nie rusza. Jestem załamana tym, że wszyscy tak z dnia na dzień się ode mnie odwrócili. Nie wiem w sumie jakie wypełniają mnie uczucia. Właściwie to nic nie czuję. Tylko pustkę.
-Kochanie wejdź do środka jest naprawdę zimno-mówi już kolejny raz Isabel.
-Chcę zostać sama-odzywam się w końcu. Czuję jak blondynka do mnie podchodzi i okrywa mnie kocem, po czym wzdycha ciężko i wchodzi do środka. Siedzę tak kilka minut, po czym słyszę czyjeś kroki.
-Violetta...-mówi jakiś głos. Tak to ona. Ciekawe czego chce.
-Co tu robisz?-pytam odwracając się w stronę Włoszki.
-Chciałam cię przeprosić-wzdycha i podchodzi do mnie powoli. Przez chwilę nic nie mówimy, po czym ja wstaję gwałtownie z krzesła.
-Wiesz co? Myślałam trochę nad tym wszystkim-mówię i opieram się o barierkę patrząc na przejeżdżające samochody.
-I?-pyta ciekawa.
-Doszłam do pewnego wniosku-odwracam się w jej kierunku opierając się plecami o barierkę-Ja zawsze chciałam twojego szczęścia, ale ty nigdy nie odwdzięczyłaś mi się za to co dla ciebie zrobiłam.
-Jak to się nie odwdzięczyłam?-pyta ,,zdumiona''-Przecież pozwoliłam ci się przyjaźnić z Leonem, chociaż mogłam ci tego zabronić.
-Co? Ty jeszcze chciałaś mi jakieś limity stawiać?!-prycham wściekle-To ja zawsze starałam się być dobrą przyjaciółką i dbać żebyś była szczęśliwa, a ty mnie ograniczałaś.
-Co masz przez to na myśli?-pyta podirytowana.
-To, że chciałaś zawsze być lepsza ode mnie i nigdy nie cieszyłaś się moim szczęściem-mówię ze łzami w oczach-Wiedziałaś, że kocham Leona, a ty cały czas robiłaś mi wyrzuty sumienia.
-No wow!-prycha jak wiedźma-Teraz dopiero się zorientowałaś?
-Ja już wszystko rozumiem-podchodzę bliżej niej-Od początku chciałaś mnie zniszczyć!
-No brawo!-klaszcze złośliwie w ręce-Jednak jesteś mądrzejsza niż mi się wydawało.
-Tylko dla czego?-pytam zawiedziona i zła.
-To wszystko przez twojego ojca!-krzyczy-Moja rodzinna firma zbankrutowała, a twój tata nasłał jeszcze na nas komornika. Wylądowaliśmy na ulicy...
-Przykro mi, ale mój tata działał zgodnie z prawem-mówię krzyżując ręce na piersiach.
-Zniszczył wszystko to co mieliśmy-mówi trochę spokojniej, ale dalej z tą nienawiścią w oczach- Przysiągłam sobie wtedy, że zniszczę ciebie i twojego tatusia. 
Nagle zupełnie niekontrolowanym ruchem daję jej w twarz.
-Ty parszywa s*ko!-krzyczę w jej stronę, a ta łapie się za policzek.
-Jesteś nie lepsza-warczy-Wiedziałam, że dasz się nabrać, bo przecież jesteś taka naiwna.
-Wyjdź!-mówię wskazując na drzwi.
-Jeszcze się policzymy-śmieje się kpiąco-Ciekawe co powie twój ojciec na niespodziankę w biurku w jego firmie.
Trzaśnięcie drzwiami. 
O czym ona do cholery mówi? Boję się o mojego tatę. Muszę jak najszybciej tam pojechać.
-Isabel! Isabel!-krzyczę przerażona i wbiegam do małej kuchni.
-Co się stało kochanie?-pyta obejmując moją twarz w swoje dłonie.
-Musimy jechać do firmy taty!-wyrywam się zaczynam się ubierać w pośpiechu.
-Co się dzieje?-do przedpokoju wbiega Vanessa.
-Mój tata może być w niebezpieczeństwie-dukam przez łzy.
-Jadę z wami!-mówi moja siostra.
-Córeczko lepiej będzie jak zostaniesz w domu-mówi czule Isabel.
-Nie zostawię swojej siostry i ojca w potrzebie-mówi stanowczo, po czym ubiera futerkowe buty.
Uśmiecham się do niej delikatnie. Wychodzimy pośpiesznie z mieszkania i wsiadając do luksusowego samochodu po kilku minutach znajdujemy się już w firmie.
-Tato odejdź od tego biurka!-krzyczę wbiegając do gabinetu mojego ojca. 
-Ale dlaczego Violetta?-pyta zdziwiony.
Nic nie odpowiadam i podchodzę do szuflady. Drżącymi rękoma otwieram ją. Gwałtownie odskakuje do tyłu.
-Violu co jest?-pyta tata i podchodzi do mnie.
-Tam jest bomba!-krzyczy po chwili-Musimy się ewakuować!
Szybko wszyscy wybiegamy z budynku i po schodach zatrzymujemy się przy recepcji.
-Anno zgłoś ewakuację!-mówi dysząc ze zmęczenia. 
-Ale dlaczego?-pyta zdziwiona kobieta.
-Na terenie budynku jest bomba-mówi mój ojciec zdenerwowany.
Kobieta słysząc te słowa ekspresowo naciska przycisk przy małym mikrofonie na ladzie i zaczyna ogłaszać alarm.
-UWAGA! Na terenie budynku znajduje się bomba. Proszę kierować się instrukcjami wywieszonymi na ścianach i opuścić zagrożony obiekt!-rozbrzmiewa w głośniku.
Już po chwili zauważamy w pośpiechu uciekających pracowników budynku. My biegniemy za nimi i po opuszczeniu go chowamy się za pobliskimi samochodami. Wreszcie zauważamy dziesiątki pojazdów policyjnych i straży pożarnej, którzy otaczają obiekt. Po chwili podchodzi do nas jeden z policjantów.
-Czy zauważyli państwo na liczniku bomby ile zostało do wybuchu?-pyta opanowany.
-Nie, ja gdy zauważyłem od razu zabrałem rodzinę i uciekliśmy-tłumaczy mój ojciec.
-Ale ja widziałam, że zostało wtedy niecałe piętnaście minut-mówię policjantowi.
-Ewakuacja trwała 5 min...-zaczął obliczać-Mamy jeszcze niecałe 10 min. na rozbrojenie bomby.
Odbiegł od nas w pośpiechu i przekazał instrukcje działania innym.
-Tato ja przepraszam-mówię i wybucham płaczem-To wszystko moja wina.
-Nieprawda kochanie-przytula mnie do siebie-Wszystko jest przeze mnie.
-Proszę was nie obwiniajcie się wzajemnie teraz-mówi Isabel-To nie jest czas i miejsce.
-Masz rację-odpowiada mój tata.
Po chwili zauważamy całą uzbrojoną ekipę wchodzącą do budynku. Wszyscy z przerażeniem wpatrujemy się w okno biura mojego ojca. 
-A co jeśli oni nie zdążą?-pytam przerażona.
-Wszystko będzie dobrze-przytula się do mnie Vanessa.
Miejmy nadzieję, że tak będzie...


 ~~~~

Witam Was wszystkich!
Rozdział tak wcześnie. 
Dziwne no nie? Jeszcze taki długi?
Nie mam pojęcia co się stało!
No, ale mam nadzieję, że się Wam spodobał, bo miałam na niego pomysł, ale właśnie wczoraj nie zdążyłam zrobić zakończenia i wszystko poszło się...poszło do lasu xD
Tak, więc kończę tę beznadziejną notkę i do zobaczenia
Ruda♥



 


 

poniedziałek, 6 lipca 2015

LBA i krótka notka



Znalezione obrazy dla zapytania liebster blog award





Cześć Kochani! 
Niedawno zostałam nominowana do LBA przez Lucy DSS, na blogu: love-is-never-enough-leonetta.blogspot.com.
Bardzo dziękuję za nominację ;)
Pytania od Lucy:

Ile masz lat?
Odp. Mam 13 lat.

Jaki masz telefon?
Odp. Samsung Galaxy Core PLUS.

Czym dla ciebie jest blogowanie?
Odp. Blogowanie dla mnie jest czymś naprawdę fajnym i ciekawym. Można powiedzieć, że jest jednym z moich hobby.

Herbata czy kawa?
Odp. Herbata. 

Jaka jest twoja średnia na koniec roku?
 Odp. 4.91 (chyba)

Podoba Ci się mój blog (jeśli w ogóle go czytasz)? 
Odp. Tak jest świetny!

Ulubiona pora roku?
Odp. Lato.

Ulubione powiedzonko?
Odp. Chyba nie mam ulubionego.

Kiedy masz urodziny?
Odp. 2 kwietnia.

Ulubiony cytat?
 Odp.  ,,Prawdziwą wartość ma tylko to, jacy jesteśmy w środku. Ludzie nigdy nie powinni tracić pokory. Ja nie jestem kimś lepszym, czy gorszym tylko dlatego, że coś posiadam. Nie jestem też kimś ważniejszym z tego powodu. Powinniśmy się raczej przejmować i zająć tym, żeby wszyscy na świecie mieli, co jeść''~Lionel Messi

Jeśli dostajesz ,,łańcuszki'' to czy przesyłasz je dalej?
Odp. Nie, nigdy ich nie przesyłam. 

Blogi, które nominuję:
1. http://en-tus-ojos-veo-el-mundo-de-color.blogspot.com/
2. http://te-qiuero-leonetta.blogspot.com/
3. http://quiero-besarte-leonetta.blogspot.com/

Moje pytania:
1.W której jesteś klasie?
2.Jak masz na imię?
3.Od kiedy jesteś blogerką?
4.Jaki jest twój ulubiony kolor?
5.Co cię motywuje do pisania opowiadań?
6.Masz jakiś ulubiony klub piłkarski? Jak tak to jaki?
7.Jedziesz na Violetta Live?
8.Czy wiążesz jakąś przyszłość z swoim blogiem?
9.Co lubisz robić w wolnym czasie?
10.Chciałabyś kiedykolwiek spotkać kogoś z obsady serialu ,,Violetta''? Kogo?
11.Kim jest twój idol?

~~~

Oczywiście bardzo dziękuje za nominację i serdecznie Cię pozdrawiam!
Co do mojego bloga, to kolejny rozdział jeszcze nie jest napisany i nie wiem kiedy się pojawi, ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie go dodam. Zaraz się za niego biorę ;)
Ruda♥

  







 

piątek, 3 lipca 2015

Rozdział 30~Tą wiedźmą



                                               
                                             

                                                            Oczami Violetty

Ostatnio z Vanessą się bardzo zbliżyłyśmy. Mówimy sobie o wszystkim.  Powiedziałam jej o sytuacji z Leonem i Franesscą. Wysłuchała mnie i pocieszyła. Dobrze, że jednak nie jestem sama. Mam Van, Agnie i Isabel, którą traktuje jak własną matkę. Mam nadzieję, że moja ciotka nie jest zazdrosna. A ojciec? Nie utrzymuje z nim większego kontaktu. Nie mam ochoty z nim rozmawiać choć całymi dniami do mnie wydzwania i zostawia tysiące wiadomości na sekretarce, których i tak nie odsłuchuje. Mam dość jego kłamstw.
-Kto to?-pyta moja siostra, kiedy kolejny raz mój telefon dzwoni.
-A jak myślisz?-mówię wściekle.
-Naprawdę nie chcesz go wysłuchać?-pyta ze zdziwieniem.
-Nie, gdybyś tylko wiedziała ile to razy mnie już okłamał-wzdycham ciężko.
-Rozumiem, ale chyba każdy zasługuje na jeszcze jedną szanse-stwierdza.
-Tak, ale nie na 53-cią-prycham żartobliwie, na co Vanessa krótko się śmieje.
-Naprawdę to liczysz?-powstrzymuje się od parsknięcia śmiechem.
-Kiedyś się może przydać-mówię.
-Na przykład?-pyta.
-W sprawie o majątek...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Idziemy z Vanessą przez park i kierujemy się w stronę Studio. Cały czas rozmawiamy i się śmiejemy. Przynajmniej raz mogę zapomnieć o wszystkich moich problemach.
-Violetta patrz!-piszczy i zatrzymuje mnie ręką.
-Co?-pytam zdezorientowana.
-Widzisz tego chłopaka?-pyta.
-Tak, znasz go?-mówię nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji.
-To mój były-odpowiada ze złością-Rzucił mnie.
-Przykro mi-odpowiadam ze współczuciem.
-Zemszczę się na nim, za to, że zostawił mnie dla innej-mówi z nienawiścią.
Znowu jest taka. Znowu zachowuje się jakby była tą wiedźmą z przed kilku dni.
-Van, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł-stwierdzam-Nie chcę, żebyś była taka wredna dla wszystkich...
-Masz rację Violu -wzdycha- Nie wiem co się ze mną dzieje.
-Rozumiem, że ciężko ci się stać zupełnie inną osobą niż byłaś-uśmiecham się delikatnie.
Idziemy przez chwilę w ciszy.
-No, a wy?-pyta.
-Jacy my?-odpowiadam pytaniem na pytanie.
-Ty i Leon-mówi niepewnie.
-W ogóle ode mnie nie odbiera, nie odzywa się-mówię, a w moich oczach zbierają się łzy-Z Fran jest to samo.
-Chciałabym coś zrobić, żebyś nie była taka smutna-wzdycha ciężko.
Jak dobrze słyszeć, że komuś na tobie zależy. Aż robi się ciepło na sercu...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Cześć Angie!-piszczę i przytulam się do ciotki.
-Cześć dziewczynki!-oddaje mój uścisk-Jak dobrze widzieć was razem.
-Widziałaś może Leona?-pytam po oderwaniu.
-Violu, ty pewnie nie wiesz...-mówi, a jej wzrok składa wyrazy współczucia.
-Ale o czym?-pytam trochę zdziwiona.
-Leon już tu nie chodzi do szkoły i...-przerywam jej.
-Muszę do niego pojechać-mówię stanowczo i już chcę iść kiedy Angie łapie mnie za rękę.
-Violu, ale ty nie rozumiesz-chwyta mnie za rękę.
-Doskonale rozumiem. Leon odszedł ze Studia-tłumaczę smutna.
-Leon, nie tylko odszedł ze Studia, ale wyjechał z miasta-mówi.
-Jak to?-w moich oczach zbierają się łzy-Gdzie wyjechał.
-Nikt tego nie wie-odpowiada i głaszcze mnie po ramieniu, po czym odchodzi. Ja wybiegam zapłakana, zła i rozczarowana jednocześnie z ogromnego budynku.
-Violetta!-krzyczy Vanessa i biegnie za mną.
-Chcę być sama-burczę.
-Może pójdziemy do domu i tam odpoczniesz-proponuje, a ja przytakuje. Vanessa dzwoni po taksówkę i po kilkunastu minutach znajdujemy się w naszym mieszkaniu. Isabel nie ma, bo jest w pracy. Kładę się na kanapę, przykrywam kocem i po kilku minutach zmęczona zasypiam.




Cześć!
Dopiero teraz zebrałam się, żeby napisać ten rozdział. Właściwie to przez te wakacje taki leń się ze mnie zrobił :D No, ale nie będę się rozpisywać, bo muszę Wam jeszcze życzyć miłych wakacji!
Tak, więc no...
Wspaniałego i radosnego wypoczywania!
Ruda♥