oczami Violetty
Obudziły mnie promienie porannego słońca. Nie chciało mi się wstawać więc przykryłam głowę poduszką i próbowałam jeszcze raz usnąć. Nagle usłyszałam jak drzwi od pokoju powoli i z cichym skrzypieniem się otwierają. Ech muszę poprosić tatę żeby je naoliwił. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i ujrzałam promienną jak zwykle Angie.
-Cześć kochanie-powiedziała uśmiechając się-przepraszam, że cię obudziłam.
-Nie, już wcześniej się obudziłam-odparłam przeciągając się.
-Aha, to ja tylko wezmę twoje brudne rzeczy, bo muszę zrobić pranie i już zmykam-słodko się uśmiechnęła.Już miała wychodzić kiedy ją zatrzymałam.
- Eee, Angie-zająknełam się.
-Coś się stało ?-spytała zaciekawiona.
-Nie, tylko mam do ciebie takie pytanie.
-Jakie?-spytała siadając na rogu mojego łóżka.
-Zastanawiałam się ostatnio gdzie mogłabym pójść na studia-powiedziałam siadając po turecku przed ciocią.
-No więc?-spytała z nadzieją.
-Chciałabym się uczyć tam w tym Studiu gdzie ty pracujesz- uśmiechnęłam się do niej.
-Naprawdę?-ucieszyła się- to świetna wiadomość!-powiedziała radośnie.
-Teraz jeszcze muszę zapytać o to tatę-zmartwiłam się-a co jeśli się nie zgodzi?
-Dzisiaj humor mu naprawdę dopisuje, więc myślę, że się zgodzi-zaśmiała się.
-Dziękuje Angie-przytuliłam ją-nawet nie wiesz jak cię kocham.
-Oj wiem-zaśmiałyśmy się razem-no, a teraz się ubieraj i szybko schodź na dół na śniadanie ok ?
-Ok-odparłam zadowolona.
Kiedy Angie wyszła zeskoczyłam z łóżka i boso powędrowałam do łazienki. Wzięłam z grzejnika ręcznik i zabrałam się za ściąganie z siebie piżamy. Weszłam pod prysznic i puściłam strumień ciepłej wody. Sięgnełam po żel o zapachu miętowym i zaczęłam wcierać go w swoje ciało. Spłukałam całą pianę i wyszłam spod prysznica. Owinęłam się ręcznikiem, umyłam zęby i rozczesałam włosy. Przeszłam przez mój pokój, a następnie weszłam do mojej garderoby. Trochę zastanawiałam się nad moim strojem, aż wybrałam ten zestaw:
Chciałam, aby był wygodny bo przecież nie idę na jakiś bankiet :p.
Już byłam gotowa. Kiedy zeszłam na dół, tata zaczął mnie wołać.
-Violetta!-krzyknął mój opiekun.
-Już idę!-odkrzyknęłam mu.
Skierowałam się do kuchni gdzie tata przygotowywał śniadanie.
-Hmm, jak tu ładnie pachnie-rozmarzyłam się.
-Chcesz spróbować ?-spytał tata.
-No jasne!-odpowiedziałam.
Podał mi łyżkę z jajecznicą która posiadała większość dodatków których nie znałam:p
-Tato, a ja się tym nie zatruje?!-spytałam przerażona.
-Myślę, że nie-zaśmiał się.
-Czy mam się bać?!-zapytałam go.
-No to będziesz to jeść, czy nie?-odpowiedział pytaniem na moje pytanie.
Powoli włożyłam danie do ust i... było przepyszne!
- Tato to jest pychota!-powiedziałam zdumiona jego kulinarnymi zdolnościami.
- Dziękuje kochanie- uśmiechnął się.
-A, tato ty po coś mnie wołałeś, no nie ?-spytałam.
-No tak córeczko-odpowiedział.
- Co chciałeś ?-ponownie go zapytałam, kiedy nalewałam sobie do szklanki tymbarku.
- Na parę dni przyjeżdża do nas Leon-powiedział tata nakładając na talerze jajecznicę.
-Jaki Leon?-spytałam nie kojarząc tego imienia i w tym czasie napełniając usta wcześniej przygotowaną cieczą.
-No, Leon Verdas-powiedział poważny tata.
-Co?!-krzyknęłam wypluwając całe picie na podłogę.
I takim oto sposobem powstał rozdział 1. Napracowałam się nad nim i mam nadzieję, że to docenicie. Pojawił się wcześniej niż to przepuszczałam, gdyż miał ukazać się wieczorem.
Mam nadzieje, że wam się spodobał. Na blogu pojawiły się zmiany, które już na pewno zauważyliście. Możemy za to podziękować Gabi, która naprawdę się nad tym dużo napracowała tak jak ja nad ty rozdziałem:p. Tak, więc do zobaczenia!
Wasz trzepnięty Slonik<3
Awww :** |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz